Bladym świtem.

Zaatakowany bladym świtem przez bladą dupę.

Znienacka, brutalnie i bez skrupułów.

Dostałem w pysk.

A ja prawie zadowolony, u siebie, bezpieczny.

Niestety to już tylko wspomnienie.

Po raz kolejny musiałem iść dalej w nieznane.

Nie z własnej chęci.

Zmuszony.

Wyrwany z mojego świata.

Więc idę wbrew sobie.

Tak musi być.

 Przeznaczenie nie pozwala mi zostać.

Nie widzę już tego, co kocham najbardziej.

Nie słyszę tego, co uwielbiam słyszeć.

Dziś jestem gdzie indziej.

Nie tak bezpieczny i szczęśliwy, lecz będę walczył. 

Do końca…

fff